"Byłem dowódcą pancernym", autor: Hans von Luck, wydawca: Bellona, 2006

Książka mogłaby się równie dobrze nazywać "Byłem Koszałkiem Opałkiem". Dobrze się to czyta ale, osoba szukająca tu wspomnień wojennych i informacji o charakterze działań jednostek pancernych Wermachtu srodze się zawiedzie.

Więcej jest tu wspomnień o przyjęciach, spotkaniach i brakach cukru niż wspomnień tytułowego "dowódcy pancernego".

Rażą poważne błędy, z których przytoczę trzy.
Pierwszy. Na okładce jest informacja o książce "Wspomnienia wojenne dowódcy 7 i 21 Dywizji Pancernej..." jest to nie prawda gdyż von Luck nie był nigdy dowódcą żadnej z tych dywizji.
Drugi błąd. Na stronie 46 autor pisze o wzmocnieniach przed kampanią francuską "Otrzymaliśmy także lepszy pojazd rozpoznawczy - trzyosiowy samochód pancerny z działkiem kalibru 37mm." Nie znam "trzyosiowego samochodu pancernego z działkiem kalibru 37mm" używanego w Wehrmachcie - moim zdaniem takiego nie było. Nie pamiętam jakiegokolwiek samochodu pancernego z działkiem kalibru 37mm, chyba, ze jakiś eksperymentalny typu Krupp z nastawionym działem 37mm, ale trudno to nazwać samochodem pancernym.
Trzeci błąd. Na stronie 125 autor pisze o tym, że w czerwcu 1942 dowódcy DAK byli dumni bo "W czasie gdy sytuacja na froncie wschodnim wyglądała źle i zanosiło się na okrążenie pod Stalingradem, sukcesy Rommla w Afryce dawały ludziom promyk nadziei." Tymczasem w czerwcu 1942 do okrążenia pod Stalingradem było daleko a wojska niemieckie raczej odnosiły sukcesy.

Pierwszy z błędów zaliczam do potknięć wydawnictwa. Pozostałe przypisuję autorowi. Kto jak kto ale "dowódca pancerny" powinien mieć pojęcie o tym jaki sprzęt był używany w jednostkach pancernych w których walczył i wiedzieć coś o tym kiedy nastąpiło przełamanie pod Stalingradem.

Takie błędy powodują, że trudno tę książkę traktować jako źródło danych historycznych.

Ja osobiście bardzo się rozczarowałem, dlatego odradzam, chyba że ktoś szuka dobrze czytającego się "czytadła" osadzonego w realiach II wojny światowej.

Michał Buda