Bitwa nad Silver Creek 14.V.1863 (2010)

Sytuacja rano 14 maja po stronie federalnej wyglądała następująco: Wieczorem na pozycję zostały ściągnięte dywizje Logan i Quinby (z XVIIK McPhersona). Na pozycji osłonowej na północny-zachód od głównych sił, blokując drogę na Vicksburg, została brygada Sanborna z całą artylerią dywizji.

W nocy nad Silver creek została spod Vicksburga ściągnięta dywizja Blair'a (przyszła ok.godziny przed świtem) oraz brygada Bentona (bez pułku) z osłony przepraw na Big Black. Rozbita pod Flower's Hill brygada Mantera osłaniała tabory kilka kilometrów na południe od głównych sił. Trzy brygady z korpusu McClernanda, z nim samym i wsparciem artylerii z korpusu McPhersona i pozostałych brygad McClernanda miały obsadzić rozległą polanę wzdłuż drogi od strony Vicsburga. Przy Vicksburgu stało ubezpieczenie z elementów brygady Sanborna i batalionu saperów. Zgrupowanie pod dowództwem McClernand'a stoczyło tego dnia walkę pod Clay's Farm z siłami konfederatów z twierdzy.


Planowane pozycje Armii Tennessee na 14 maja.

Na linii Silver Creek stały (od lewej): Dywizja Logan'a i Quinby, obie z XVIIK McPhersona, dywizja Osterhaus'a, Hovey'a i brygada Bentona z korpusu McClernanda (podzielone między McPhersona i Shermana) oraz dywizje Steele'a, Tuttle'a i Blair'a z Korpusu Shermana. Łącznie 10 brygad w pierwszym rzucie i 8 w drugim, przy czym Blair stał ok.600m na południe od prawej flanki pozostałych sił (okrakiem na leśnej ścieżce) w ugrupowaniu: jedna brygada na froncie i dwie z tyłu. W luce pomiędzy pozycją główną i Blairem były gęste tyraliery, które miały sugerować osłonę flanki i ewentualnie skłonić konfederatów do uderzenia w tym miejscu, jako słabszym. Zresztą jeszcze dwie godziny przed świtem była to faktyczna flanka armii, więc nie trzeba było udawać.


Pozycje federalne nad Silver Creek rano 14 maja.

Kilka kilometrów z tyłu za wojskami zostały zgrupowane na polanach rezerwy artylerii, które miały stanowić ostatnią linię oporu w przypadku przerwania się npla od strony Vicksburga lub od północy przez Sanborna. Na pierwszej linii stały tylko pojedyncze baterie dział, ponieważ teren nie nadawał się do użycia artylerii.

Większość sił stała na pozycji od wieczora 13 maja i zdążyła zbudować prowizoryczne umocnienia przed czołową linią, blisko strumienia. Po stronie rebeliantów odgłosy rąbania i kopania też wskazywały na wytężoną pracę.

Na południowym skrzydle wykryto leśną ścieżkę, prowadzącą prawdopodobnie na polanę za skrzydłem konfederatów, a w drugą stronę wychodzącą na tyły federalne. Rozważana była możliwość ataku na tyły npla wzdłuż tej ścieżki, ale dowództwo doszło do wniosku, że jest to zbyt ryzykowne wobec konieczności utrzymania pozycji nad strumieniem przy obu drogach (zwykłej i kolejowej). Siły możliwe do wydzielenie byłyby zbyt słabe do osiągnięcia zdecydowanego sukcesu, a poza tym narażone na walkę w odosobnieniu. Uderzenie całością sił odrzucono, ponieważ odsłaniałoby to najbardziej wrażliwą północną flankę.

Siły federalne nad Silver Creek liczyły 25680 żołnierzy piechoty, ok.800 kawalerzystów w osłonie na flankach oraz znaczą liczbę dział, która nie uczestniczyły w walce (oprócz jednej baterii) i w znacznej części zostały wydzielone do oddziałów osłonowych. Siły konfederatów szacowano na 21-28tys., zależnie od tego, czy wszystkie zostały skoncentrowane i jakie wsparcie otrzymali konfederaci z głębi kraju. Zakładano, że najprawdopodobniej są 2-3tys. słabsze niż federalne, ale nie było to pewne.

Ponieważ w nocy trudno było dokładnie prowadzić rozpoznanie, więc nie było orientacji jaką dokładnie linię zajmuje nieprzyjaciel. Dywizja Blaira i brygada Bentona dotarły na pole bitwy niedługo przed świtem. Na rano wydano dyspozycje do zajęcie ustalonej pozycji obronnej z silnymi rezerwami w tyle i zdecydowanie o ewentualnym ataku na jednym ze skrzydeł dopiero po otrzymaniu informacji, że McClernand zabezpieczył tyły od strony Vicsburga. Dodatkowe opóźnienie w oczekiwaniu na tą informację miało też pozwolić na stwierdzenie, czy konfederaci sami nie rozpoczęli ataku w którymś miejscu. Ponieważ najbardziej prawdopodobny był atak wykonany na którymś ze skrzydeł, zależnie od jego siły planowano przerzucić na zagrożony odcinek część rezerw z centrum i wykonanie ataku na przeciwnym skrzydle, który miał szanse odciągnąć rezerwy npla lub trafić na osłabioną linię przeciwnika, jeżeli, co było prawdopodobne, rebelianci osłabili front obrony w celu uzyskania odpowiedniej siły w miejscu uderzenia.

Z samego rana rozpoczął się krótki, ale intensywny pojedynek artyleryjski wzdłuż linii kolejowej. Oczyszczony teren przy torach dawał możliwość prowadzenia ognia na większą odległość, ale na szerokości tylko do ok.100m. Poza lokalnymi stratami pojedynek nic nie wniósł do wyniku bitwy, potwierdził tylko, że to nie artyleria zdecyduje o jej wyniku. Lokalne walki tyralier początkowo nie zdradziły planów żadnej ze stron. Federalni stwierdzili tylko, ku swemu zaskoczeniu, że linia rebeliantów na południowej flance jest krótsza niż federalna, podobnie na północnej. Wydawało się, że jest szansa, że rebelianci nie wykryli leśnej ścieżki lub zignorowali jej istnienie. Wobec tego, po otrzymaniu meldunku od McClernanda, że właśnie dotarł do wyznaczonej polany, zaczyna rozstawiać wojska i brak jest informacji o ruchach npla pod Vicksburgiem, Grant wydał rozkaz Blairowi, aby ostrożnie posunął się naprzód, a przy braku oporu, kierował się na polanę za flanką npla i stwierdził, jakie są tam siły wroga, a przy sprzyjających okolicznościach wykonał tam atak skierowany na północ.


Ruch Blair'a wzdłuż leśnej ścieżki.

Już po kilku minutach od rozpoczęcia ruchu naprzód strzelcy weszli w kontakt z nplem. Doszło do zderzenia z ruchem naprzód silnego zgrupowania konfederatów. Ponieważ w zalesionym terenie orientacja dowódców była mocno ograniczona, doszło do dosyć chaotycznej serii ataków i kontrataków. W wyniku pierwszego starcia, lewoskrzydłowa brygada federalna Kilby Smitha została w dużym zamieszaniu odrzucona w tył, prawoskrzyłowa Ewinga odparła pierwsze szturmy, ale czuła wzrastający nacisk wroga, dowódca rezerwowej brygada weteranów -Giles A.Smith - wyczuł zagrożenie i ustawił pozycję obronną na wzgórzu, z lewą flanką osłoniętą nieco znajdującym się tam jarem.


Federalni idą naprzód.


Ewing rozwija się do walki.


Ewing odparł atak, Kilby Smith się chwieje. Widać drugi rzut konfederatów i za nim zdezorganizowane pułki uczestniczące w pierwszym szturmie.


Ewing walczy, ale rebelianci kierują na niego coraz to nowe oddziały. Kilby Smith się załamuje.


Ewing walczy, Kilby Smith w pełnym odwrocie, a Smith w pośpiechu zajmuje wzgórze.

Konfederaci atakowali dalej, trafiając na pozycję Smitha oraz zmuszając Ewinga do odwrotu na południe, w wyniku czego stracił on łączność z pozostałymi siłami dywizji.
Na szczęście Ewing, po szybkim sformowaniu brygady, doszedł do słusznego wniosku, że marsz flankowy wobec atakującego npla jest zbyt niebezpieczny i zaczął powoli się cofać bezpośrednio w tył, próbując oderwania od przeciwnika, planując po odskoczeniu dołączyć do prawej flanki dywizji szerokim łukiem.


Smith odrzucił pierwszy atak npla, po czym nastąpiła chwilowa przerwa.

Konfederaci pokonali całą czołową linię federalną, ale zostali zaskoczeni siłą federalnego oporu, a ich jednostki wymieszały się i wymagały uporządkowania. Wobec tego dowódca dywizji zdecydował o wprowadzeniu brygad drugiego rzutu, żeby dać pozostałym chwilę oddechu. Stąd krótka przerwa w natarciu. Ta przerwa dała federalnym szansę na zebranie, którą wykorzystali w miarę możliwości (Ewing rozpoczął wspomniane manewry a Kilby Smith zebrał część sił wokół jedynego w pełni zorganizowanego pułku).

Na wieść o napotkaniu oporu konfederatów przez Blaira oraz słysząc narastającą palbę od tej strony, Grant wydał dyspozycję do zamknięcia luki między dywizjami przez rezerwową brygadę Mower'a (dywizja Tuttle'a) oraz przerzucenia całej dywizji Hovey'a z kierunkiem na prawą flankę Mower'a i zadaniem stanięcia w odwodzie, w gotowości do kontrataku na pozycje Blair'a, jeżeli sytuacja będzie tego wymagała. Następnie wydano rozkazy do ataku na przeciwnym skrzydle dla dywizji korpusu McPhersona.


Kolejne siły rebeliantów zaatakowały część dywizji Tuttle, w tym podchodzącą brygadę Mower'a. Wywiązały się ciężkie walki, prowadzone ze zmiennym szczęściem, Mower poniósł ciężkie straty, sąsiednia brygada Matthies'a z trudem utrzymywała pozycje. W decydującym momencie, kiedy wydawało się, że rebelianci pokonają załamujące się pułki Mower'a wychodząc im na flankę, na miejsce doszła czołowa brygada Hovey'a (McGinnis), który szybkim kontratakiem odrzucił nieprzyjaciela. Podobnie idący obok Slack zaatakował konfederatów naprzeciwko, po czym zaczął wychodzić na pozycję na linii strumienia.


Atak rebeliantów na Tuttle'a.


Ewing i Smith w tym samym czasie mają pełne ręce roboty.

Konfederaci zostali zaskoczeni pojawieniem się świeżych sił i wycofali się, częściowo w dużym zamieszaniu. Zrezygnowali też z ponawiania ataków na pozycje Matthies'a i Mower'a. Prawoskrzydłowa brygada McGinnisa zderzyła się czołowo z pułkami obchodzącymi Smith'a, jeden z pułków federalnych wpadł w panikę i został rozproszony, jednak pozostałe spokojnie przyjęły przeciwnika ogniem i kontratakiem zmusiły do ucieczki.


Na pomoc Blairowi nadciąga czołowa brygada Hovey'a.

W tym samym czasie świeża brygada konfederatów zaatakowała pozycje Smith'a na wzgórzu. W ciężkich walkach zepchnęli Smith'a z pozycji, przełamując się na flance przez jar. Jednak twarda postawa żołnierzy Smith'a pozwoliła mu trzymać się osłabionymi siłami ok.200-300m dalej w tyle. Konfederaci następnie z impetem wpadli na pozycje na nowo zebranej brygady Kilby Smith'a i pomimo kontrataku jednego z pułków, zadając duże straty, szybko ją rozbili. Ewing w tym czasie najpierw został zepchnięty z pozycji, ale w niedługim czasie skutecznie odparł kolejny atak rebeliantów i w końcu wyrównał linię z pozycją Smitha. Brygada Kilby Smitha próbowała się ponownie zorganizować, dzięki skupieniu ataków npla na wysuniętych w przód oddziałach Smith'a.


McGinnis rozpoczyna kontratak, Kilby Smith znowu pobity, Smith trzyma się ostatkiem sił, a Ewing cały czas w akcji. Brygada Ewinga walczyła tego dnia najdłużej ze wszystkich, nie ulegając demoralizacji ani rozbiciu, walnie przyczyniając się do odparcia ataku przed południem, a później kotwicząc flankę dawała osłonę całej linii federalnej.


Smith poniósł ciężkie straty, ale konfederaci wylali rzekę krwi, żeby zepchnąć go ze wzgórza. Gdyby nie jego stanowczy opór, cała flanka armii federalnej poszłaby w rozsypkę.

W tym krytycznym momencie, kiedy mocno osłabione brygady Blair'a, chaotycznie rozrzucone w terenie, były narażone na ostateczne uderzenie 3 brygad rebeliantów, zdecydowała postawa Hovey'a. Widząc uspokajającą się sytuację na wprost i słysząc przemieszczanie się walki w tył na swoim prawym skrzydle, postanowił zaryzykować i odbić pozycję Blair'a wychodząc rebeliantom na flankę i tyły. Brygada Slacka miał posuwać się skośnie i osłaniać lewą flankę, a McGinnis wykonać zwrot w prawo i atakować prostopadle do spodziewanej linii przeciwnika. Konfederaci byli w tym czasie zaangażowani w ostateczną rozprawę z walczącymi oddziałami Blair'a, na flance dysponowali tylko kilkoma pułkami, które poniosły już ciężkie straty we wcześniejszych walkach. Dowódcy próbowali zwracać wszystkie dostępne siły aby powstrzymać żołnierzy Hovey'a. Jednak ci nie dali się zatrzymać a kierunek ich ruchu prowadził dokładnie na tyły walczących czołowych linii rebeliantów. W efekcie cały atak rebeliantów na tym skrzydle się załamał.


Hovey kontratakuje.

Najpierw Hovey, potem oddziały Blair'a wyszły ponownie na linię strumienia Silver Creek. Konfederaci w tym czasie w dużym zamieszaniu wycofali się na drugą stronę, a po zorganizowaniu osłony zaczęli się wycofywać dalej. Federalni wysłali na przedpole strzelców i próbowali rozpoznać sytuację.

W czasie, kiedy Hovey rozpoczynał swój atak, na przeciwnym krańcu pola bitwy rozpoczynał się też atak brygad McPhersona. Trzy brygady przeszły strumień poza linią npla, wykonały zwrot w prawo i uderzyły na nierozpoznane pozycje konfederatów. Okazało się, że rebelianci cofnęli skrzydło w tył i umocnili je, opierając własną flankę o podmokły obszar oczka wodnego, dodatkowo zabezpieczony baterią dział.
Jeszcze gorsze dla Unionistów było to, że dowódca zgrupowania nie skoordynował właściwie ataków. W wyniku tego poszczególne brygady atakowały po kolei, zamiast jednolitym frontem. Pomimo wszystkich błędów, brygada atakująca na "zawiasie" linii konfederatów wdarła się w głąb obrony. Sąsiednia brygada, do tej pory angażująca obrońców ogniem, miała doskonałą okazję do rozwinięcia powodzenia. Niestety wskutek przypadkowej paniki w jednym z pułków, który był pod wyjątkowo silnym ogniem obrońców, w decydującym momencie dowódca brygady był zajęty powstrzymywaniem paniki. 10-15 minut później korzystna chwila już minęła i wykonany w końcu atak przyniósł tylko kolejne krwawe straty, ale bez sukcesu. Na skraju skrzydła konfederatów pierwszy atak został odparty, ale kolejne wyparły z dużym trudem część obrońców. Kontratak drugiego rzutu odbił jednak pozycje umocnień. Część oddziałów federalnych trzymała się jeszcze w pobliżu linii rebeliantów, wymieniając ogień z obrońcami, ale wobec ciężkich strat, braku widoków na sukces oraz wyczerpujących się rezerw, McPherson wydał rozkaz do zaprzestania ataków i utworzenia linii obronnej na wypadek kontrataku.


Oddziały McPhersona wgryzały się w pozycje rebeliantów.


Ale poniosły ciężkie straty i nie udało się.

Po zakończeniu powyższych walk nastąpiła na polu bitwy przerwa, przerywana tylko ogniem na linii strzelców przed pozycjami obu armii. Obie strony przemieszczały swoje siły na nowe pozycje. Dywizje Hovey'a, Blair'a i Tuttle dostały rozkaz wykonania ruchu naprzód i określenia położenia npla. Grant miał nadzieję, że odparty atak na południowym skrzydle zadały znaczne straty konfederatom a ataki federalne na północnym ściągnęły ich uwagę i przynajmniej zatrzymały tam jakieś odwody zabezpieczające przed ponowieniem ataku. Dywizje Shermana miały więc nawiązać kontakt bojowy ze spodziewaną linią obrony rebeliantów, przypuszczalnie równoległą do ich drogi odwrotu. Przy odrobinie szczęścia udałoby się przerwać obronę w którymś miejscu, co mogło zmusić konfederatów do odwrotu. Do dyspozycji w ataku były dwie brygady Hovey'a, nieco nadszarpnięte, ale sprawne, kolejne dwie brygady Tuttle'a, które poniosły małe straty oraz jedna zdatna jeszcze do obrony, z trzech brygad Blair'a jedna jeszcze była w stanie wykonać uderzenie. Poza tym na "zawiasie" ruchu naprzód stały dwie doświadczone brygady Steele'a, które tego dnia toczyły tylko walki strzelców oraz ostatnia rezerwowa brygada armii -Benton.


Pozycje wojsk około godziny 14.15.

W celu dodatkowego zwiększenia siły ataku Grant rozkazał w centrum rozciągnięcie linii obrony dywizji Osterhausa, tak aby można wycofać do rezerwy jedną z brygad Steele'a. Podobny manewr miał być wykonany na odcinku korpusu McPhersona. Łącznie dawało to 4 świeże brygady, 4 postrzelane, ale jeszcze sprawne oraz 3 mocno postrzelane, ale zdatne do osłony i obrony przed niezbyt silnym przeciwnikiem.

Blair doszedł do polany, która miała być jego celem rano. Z nim posunęła się naprzód jego artyleria. W rejonie polany nawiązano kontakt z nieprzyjacielem. Do końca bitwy trwała tam wymiana ognia z artylerią i piechotą rebeliantów, prowadzona przez pozostałych w polu żołnierz brygad Smith'a i Kilby Smith'a. Jednak żadna ze stron nie miała siły do wykonania zdecydowanego ataku. Blair rozciągnął swoją linię, tyralierami osłaniając posuwające się naprzód pozostałe siły federalne od wschodu.


Pozycje brygad przed atakiem federalnym (widok od wschodu).

Była godzina 14.15. Na lewo od Blair'a powoli szło naprzód 5 dalszych brygad, a za nimi 2 kolejne. Siły te nawiązały walkę ogniową z napotkaną długą linią rebeliantów. Dalsza walka była chaotyczna i krwawa. Skrzydłowa brygada linii ataku musiała się cofnąć w wyniku paniki w jednym z pułków. Było to dla federalnych wyjątkowo niefortunne zdarzenie, ponieważ siły konfederatów na skraju ich skrzydła w tym rejonie były bardzo osłabione poprzednimi walkami, a ich pokonanie powodowało krytyczną sytuację dla armii konfederatów -federalni wyszliby na ich drogę odwrotu. Jednak chłopcy z południa widocznie dobrze wyczuli powagę sytuacji, zebrali się w sobie i pomimo wielkiego zmęczenia (byli w walce od rana) i dużych wcześniejszych strat, zmusili brygadę Ewinga do odwrotu. Ponieważ jego atak spotkał się z tak gwałtownym oporem, a stanowił on skraj skrzydła Unii, nie wiedział też, czy jakieś dalsze siły rebeliantów nie mogą mu zagrozić z flanki, nie podejmował już stanowczych prób uderzenia. Ograniczył się do angażowania nieprzyjaciela naprzeciwko oraz zabezpieczania skrzydła reszty wojsk.


Po południu obie strony nie żałowały sobie ołowiu.

Na odcinku kolejnych dwóch brygad (Hovey) przez ok.20-30 minut trwała mordercza wymiana ognia, która osłabiała obie strony. W końcu jednak załamała się większość linii rebeliantów. Żołnierze federalni ruszyli naprzód, ale okazało się, że rebelianci zdołali ustawić na wzgórzu świeże siły. Szybko zatrzymały one atak. Kolejna w linii brygada Bentona, jako mniej doświadczona, nie próbowała gwałtownych szturmów, ale prowadziła walkę ogniową, powoli, ale systematycznie zdobywając przewagę nad przeciwnikiem.


W końcu walczące od rana pułki rebeliantów oddają pole unionistom Hoveya.

Następna wchodziła do walki brygada Matthies'a. Dowódca jednak w trudnym terenie nie zdołał dobrze skoordynować ruchu i nie chcąc przesłonić frontu sąsiadom, cofnął jeden z czołowych pułków do drugiej linii. W efekcie przodem szedł tylko jeden pułk. Matthies próbował wesprzeć go prowadząc do ataku na bagnety dwa pozostałe pułki brygady. Został jednak ciężko ranny i atak się załamał w gęstym ogniu wroga. W morderczej wymianie ognia obie strony ponosiły straty, ale dzielni rebelianci nie cofali się ani o krok. Po stracie Matthies'a dowódcy pułków nie radzili sobie z koordynacją swoich działań i nie potrafili wykorzystać przewagi liczebnej. Ponieważ był to kolejny krytyczny punkt linii konfederatów (tam się zaginała prawie pod kątem prostym), ich błędy bardzo zmniejszyły szanse wojsk federalnych. Dzielny pułk rebeliantów walczył przez kilkadziesiąt minut z trzema pułkami unijnymi i nie dał im się posunąc naprzód. Co gorsza, sytuacja utrudniła wprowadzenie do walki drugorzutowej brygady federalnej idącej z tyłu.

Na ten moment sytuacja wyglądała następująco: (od skraju skrzydła na prawej flance): Ewing angażował npla i osłaniał flankę. Żołnierze Hoveya skonsolidowali front i ostrzeliwali się ze świeżą brygadą rebeliantów stojącą na grzbiecie niskiego wzgórza. Brygada Bentona mocno naciskała konfederatów na swoim odcinku, krok po krou zdobywając teren. Pomieszane pułki Matthies'a wykrwawiały się w kolejnych źle zorganizowanych próbach wyparcia nieprzyjaciela z pozycji.


Sytuacja przed atakiem Thayer'a.

W międzyczasie Sherman przesunął za centrum linii (za Hovey'a) rezerwową brygadę Bucklanda. Rozkazał też uderzyć stojącej na "zawiasie" linii przy nasypie kolejowym dywizji Steele'a. Pułki Buckland'a przeszły przez linię Hovey'a i natarły z impetem na wzgórze. Przez dwadzieścia minut losy pozycji wachały się to w jedną, to w drugą stronę. W pewnym momencie opór rebeliantów zaczął się załamywać. Jednak odważny dowódca brygady osobiście podniósł sztandar cofającego się pułku, przekazał go stojącemu obok żołnierzowi i rozkazał grać sygnał do ataku. Federalni zostali odparci z ciężkimi stratami.

Zupełnie inaczej potoczyły się losy ataku przy linii kolejowej. Steele ustawił dywizję w dwóch rzutach: na przedzie brygada Thayer'a, za nim brygada Woods'a. Obie były doświadczonymi brygadami, i nawet ciężkie straty z rana poprzedniego dnia nie zachwiały pewnością siebie żołnierzy Woods'a. Thayer ruszył naprzód z takim impetem, że w kilka minut wdarł się na małe wzgórze, które obsadzali rebelianci. W niedługim czasie rozbił kompletnie trzy z czterech pułków stojącej tam brygady.


Thayer wdziera się na wzgórze.

Tylko jeden, rezerwowy pułk konfederatów, wykonał tak śmiały kontratak, że przez kolejnych kilkanaście minut zablokował brygadzie Thayer'a możliwość wykorzystania sukcesu. Za cenę straty połowy żołnierzy pułku, uniemożliwił dalszy atak dywizji Steele'a. W tym czasie dzielni żołnierze Bentona poradzili sobie w końcu z doborowymi pułkami rebeliantów i mogli w końcu wesprzeć wysiłki Thayer'a. Ten jednak mógł nacierać frontem tylko jednego pułku przy linii kolejowej i nie odniósł powodzenia.


Do akcji wkracza Woods. Jego żołnierze są chętni pomścić porażkę na Flower's Hill.

Wobec wyczerpania Thayer'a, przez jego linie przeszła i ruszyła do ataku brygada Woods'a. Podobnie jak poprzedniego dnia, tak i tego nie miała jednak szczęścia. Napotkała ciągłą linię świeżych pułków konfederackich (jak widać, Grant mocno przeliczył się, co do stanu wojsk przeciwnika). Co gorsza, przemieszane po walkach oddziały Thayer'a wprowadziły zamieszanie w jego szyki. W ciągu niecałej pół godziny Woods dokonywał kolejnych wysiłków, aby przełamać linię nieprzyjaciela. Wdarł się w pozycję wroga, a sąsiadujący z nim Benton wykorzystał okazję do zagrożenia flance kolejnej w linii brygady rebeliantów. Ci zdążyli jednak na czas zagiąć front w tył i zażegnać niebezpieczeństwo. Ostatecznie federalni nie osiągnęli sukcesu, a Woods poniósł duże straty.


Woods i Benton wykonują ostatni tego dnia wysiłek federalnych w celu przerwania linii wroga.

W popołudniowych walkach dowódcy poszczególnych dywizji mieli duże kłopoty z orientacją w sytuacji. Jeszcze gorsza była sytuacja Shermana, który musiał koordynować walkę czterech dywizji na froncie (licząc Blair'a) ok.3km, często gęstego lasu. Kolejne ataki zdobywały powoli teren, ale przynosiły też duże straty i kolejni dowódcy meldowali, że ich brygady nie są już zdolne do dalszych szturmów. Sherman otrzymał jeszcze wsparcie w postaci ostatniej świeżej brygady z korpusu McPhersona. Wobec braku oznak załamywania się przeciwnika nie zdecydował się jednak na rzucenie jej do walki. Wydał dyspozycje do skonsolidowania linii, a brygadę zatrzymał w rezerwie do wyjaśnienia sytuacji.


Pozycje wojska późnym popołudniem, po zaprzestaniu ataków (widok od wschodu).

Grant po otrzymaniu raportów o przebiegu walki nie zdecydował się już na dalsze ataki. Nie miał już zresztą do tego sił. Z trzech nieużytych jeszcze brygad, dwie stanowiły centrum pozycji i nie można było ich użyć nigdzie indziej, a jedyna pozostała nie mogła liczyć na powodzenie. Większość wojska była wyczerpana walkami i poniosła tego dnia duże straty. Wobec tego rozpoczęto konsolidowanie obrony i przygotowywano się do możliwego wznowienia walk w dniu następnym.

Straty wojsk wyniosły: Federalni: Konfederaci: (dodatkowo dwie brygady były tak zdezorganizowane i osłabione stratami, szczególnie wśród oficerów, że ich efektywny udział w walce kolejnego dnia był mocno niepewny).
W tym momencie zakończyliśmy bitwę nad strumieniem Silver Creek oraz zawiesiliśmy działania kampanii, stwierdzając, że konfederaci nie są już w stanie zrealizować swoich zadań.


Dalszy ciąg jest przedstawieniem hipotez możliwego rozwoju sytuacji.

Sytuacja Granta była ustabilizowana, chociaż nie rewelacyjna. Starcie pod Clay's Farm zabezpieczyło armię od strony Vicksburga, brygada Sanborna osłaniała kierunek północny i nie była silnie naciskana. Garnizon Vicksburga został prawdopodobnie osłabiony walkami 13 i 14 maja i można się było spodziewać, że cofnie się w obręb twierdzy. Główne siły nie zdołały co prawda rozbić nieprzyjaciela ani przeciąć jego linii komunikacji i zmusić do odwrotu. Odparły natomiast silny atak rebeliantów, odepchnęły go daleko od własnej linii wyjściowej i zachowały spoistość wszystkich brygad. Pomimo strat, po odpoczynku wieczorem i w nocy, można było liczyć na ich dobrą postawę następnego dnia. Wyjście na polanę w południowej części pola bitwy dawało możliwość wykorzystania licznej artylerii. Co prawda taką samą okazję miał przeciwnik, ale jej osłona wymagałaby użycia jakichś sił, które nie mogłyby zostać użyte gdzie indziej.

Rozciągnięcie frontu oraz bliskie zagrożenie drogi odwrotu zmuszało konfederatów do podjęcia stanowczych działań: albo skoncentrowanego uderzenia w wybranym punkcie albo wycofania i skrócenia linii. Pozostanie na bieżących pozycjach sprawiłoby, że linia byłaby w wielu miejscach pozbawiona rezerw i jej przerwanie byłoby ułatwione. Jak pokazały walki 14 maja, atak miałby wątpliwe szanse powodzenia. Istniała możliwość skupienia skrycie wojska i przebicia się do Vicksburga, ale to nie dawało szans na powstrzymanie wojsk Unii na dłuższą metę, ponieważ zamknięcie się w twierdzy oznaczało w efekcie oblężenie, które musiało się prędzej czy później skończyć kapitulacją lub koniecznością przebicia na zewnątrz. W każdym przypadku Vicksburg wpadłby w ręce Unii, ponieważ możliwe do zebrania w Jackson siły odsieczy byłyby mniejsze niż miało to miejsce w rzeczywistości, a liczba wojsk w twierdzy niewiele większa i w sumie tylko utrudniająca sytuację, ponieważ szybciej pogorszyłaby stan zaopatrzenia. Istniało też ryzyko, że atak się nie powiedzie i doprowadzi do klęski całości lub części armii (podejmując taki atak musiano odciąć się od własnych linii komunikacyjnych i przynajmniej części taboru oraz poruszać w trudnym terenie). Wobec tego Pemberton prawdopodobnie cofnął by swoje wojska na pozycję w tyle, aby się zreorganizować i odpocząć.

Grant mógłby bez przeszkód iść za nim w bliskiej odległości, czekając na ewentualny błąd, mając przewagę liczby i bezpieczne linii komunikacyjne. W najbliższych dniach mógł też liczyć na przybycie ostatniej dywizji korpusu McPhersona. Cztery brygady pozostające od strony Vicksburga wystarczały do blokowania garnizonu, który dysponował prawdopodobnie podobnymi siłami.

Pemberton nie mógłby długo pozostawać nieaktywny, ponieważ liczniejsze siły federalne mogłyby obejść jego pozycję i zagrozić odcięciem od rzeki Big Black. Prawdopodobnie najrozsądniejszym wyjściem byłoby wykonanie manewru w kierunku na północny-zachód, aby umożliwić wyjście garnizonowi z miasta i w ten sposób zachowanie znacznej siły wojsk dla dalszych działań. Niestety oddanie Vicksburga umożliwiało realizację planów federalnych, czyli odblokowania żeglugi na Mississippi. W razie porażki w polu, Grant miałby też możliwość skrycia się w twierdzy, której ciągłe zaopatrzenie zapewniał dowóz rzeką. Nie widać możliwości, żeby konfederaci mogli odbić Vicksburg w takiej sytuacji.

Pemberton mógłby także, po odzyskaniu sił przez wojska, wydać kolejną bitwę Grantowi. Jednak siły stron nie zmieniły się na jego korzyść, a Grant potencjalnie mógł ściągnąć część sił blokujących Vicksburg i jeszcze bardziej zwiększyć swoją przewagę. Znajdowały się one w odległości kilku godzin marszu, a komunikacja Pembertona i Stevensona (dowodzącego w Vicksburgu) była bardzo utrudniona (poprzez linie federalne lub drogą okrężną od strony rzeki).

Kolejny wypad garnizonu dla wsparcia sił głównych był bardzo ryzykowny, szczególnie wobec faktu, że rebelianci nie wiedzieli jakich następnych sił federalnych mogą się spodziewać zza rzeki. Ewentualna porażka takiego wypadu mogła oddać twierdzę w ręce Unii za cenę względnie małych strat, a sukces był co najmniej niepewny, co pokazała walka pod Clay's Farm (liczebność wojsk federalnych mogła być nieco większa, a rebelianckich już nie).

Ewentualna kolejna bitwa np.16 maja nie dawała więc Pembertonowi dodatkowych szans wobec sytuacji z 14 maja i prawdopodobnie skończyła by się kolejnym krwawym remisem. Taka sytuacja działałaby jednak na korzyść wojsk federalnych, ponieważ mogły liczyć na większe posiłki oraz sprawniejszy dowóz zaopatrzenia. Podczas gdy Pemberton musiałby poświęcić zapewne kilka dni (lub więcej) na uzupełnienie amunicji itp. po drugiej walnej bitwie w tak krótkim czasie.

Przypuszczalnie wydanie kolejnej bitwy około 16 maja było rozwiązaniem optymalnym z punktu widzenia szans konfederatów na obronę Vicksburga. Dawało, niezbyt dużą, ale jednak, szansę na sukces, który skutkowałby odrzuceniem armii federalnej na południe w kierunku bazy, a zależnie od skali sukcesu, być może nawet zmusiłby ją do odwrotu za rzekę. Szanse nie były jednak duże, a toczenie kolejnej bitwy będącej prawdopodobnie czołowym starciem w silnie zalesionym terenie, jakoś nas nie ciągnęło. Biorąc pod uwagę realia rzeczywiste, prawdopodobnie morale Pembertona upadłoby po dwóch tygodniach stoczonych walk (z których tylko jedna była wyraźnym sukcesem, trzy porażkami, a pozostałe co najwyżej remisem), tak że wolałby poczekać na przejęcie dowodzenia przez Johnstona i nie podjąłby decyzji o kolejnej bitwie.